Swoje emocje możemy kontrolować za pomocą treningów (najlepszy chyba sposób z punktu widzenia zdrowia), niektórzy robią to przez słuchanie muzyki, inni szaleją na zakupach, biorą długą kąpiel w bąbelkach. Jest mnóstwo sposobów, ale niektórzy niestety zwracają się ku najmniej korzystnemu z nich – jedzeniu.
Przykład?
Ktoś mający nadwagę może spoglądać w lustro i dostawać przez to ogromnego doła. Nastrój psuje oczywiście nieatrakcyjna, niechciana figura. Odwraca się od lustra i myśli jak by tu podnieść się na duchu. Kroki niosą same do kuchni, tam otwiera się lodówka… ulubione przekąski naprawiają wszystko. Szybko zmienia się nastrój, bo zjedzone cukry sprawiają, że wydzielają się hormony szczęścia- endorfiny. Powraca humor. Ale jednocześnie z naszym ciałem dzieje się coś innego. Cukier dostarczony do systemu podnosi insulinę w naszej krwi. Hormon ten ma na celu redukowanie cukru i zamykanie go w rezerwie tkanki tłuszczowej. Tłuszcz który był przecież całą przyczyną złego samopoczucia i zepsutego humoru.
Efekt łańcuchowej reakcji następuje gdy znowu zajada się swoje emocje. Zapychanie się przy każdej okazji złego humoru, prowadzi do chwilowego szczęścia i długotrwałego cierpienia w postaci odkładanego tłuszczu, rozrastania się kolejnych fałdek. I tak w kółko… Popadamy w te same schematy działania.
Drugim problemem jest to, jak jedzenie stosowane jest jako pewnego rodzaju nagroda. Za osiągnięcia i sukcesy wynagradzamy siebie posiłkami albo ulubionymi słodkościami. Gdy udało nam się już tak długo utrzymać w ryzach naplanowaną dietę, w pewnym momencie uznajemy, że myślimy iż należy się nam odrobinka szaleństwa. Niestety nie chodzi wcale o to by umieć trzymać dietę. Należy z diety uczynić normę, nasz styl życia. Nie ma sensu by przypominać sobie wszystkie dawne złe nawyki jedzeniowe. Jako nagrodę lepiej sobie sprawić nowy ciuch, wybrać się gdzieś ze znajomymi, kupić jakiś gadżet na siłownię. Wszystko, tylko nie jedzeniowe nagrody- to metoda dla tresowanych zwierzaków, które działają w prymitywny sposób. Nas stać na więcej.
Smutna rzeczywistość jest taka, że wielu ludzi nie uświadamia sobie zupełnie tego jak strasznie ważna jest dla każdego trenującego kontrola swoich emocji. To przecież nasze uczucia stoją u podstaw wielu naszych decyzji. Przez to, że nadają kierunek dla wszelkich działań sprawia,że niekiedy zwodzą nas z obranego kursu. Nie dajmy emocjom rządzić sobą, to my rządzimi swymi emocjami a nie na odwrót.
Właśnie z tego powodu należy sobie za każdym razem uświadamiać sobie czy mamy kontrolę nad tym co ląduje w naszej buzi, w trakcie naszego emocjonalnego rollercoastera. Niech uczuciowe górki lub doliny nie będą wyznacznikiem tego co zjadamy. Badania udowodniły, że osoby które podejmują wysiłek fizyczny dostają kopa energii i poprawy humoru, który nie opada gwałtownie po chwili- tak jak dzieje się to w przypadku osób, które zamiast sportu użyły przekąski do poprawy nastroju. Na dwie grupy badanych jedna miała maszerować intensywnie przez kwadrans a inna grupa dostała czekoladową przekąskę. Druga grupa ucierpiała pogorszenie samopoczucia, ci zaś którzy maszerowali nie mieli takiego zjazdu emocjonalnego. To chyba mówi samo za siebie. Nie warto zajadać emocji, bo działa to tylko na znikomą chwilkę a na dłuższą metę przynosi same negatywne skutki.